Poród rodzinny. Rodzić razem?
Takie pytanie dotyczące porodu zadaje sobie wiele młodych par oczekujących narodzin dziecka. W latach 90-tych dzięki akcji Fundacji Rodzić po Ludzku zamknięte dotąd oddziały położnicze zaczęły się „otwierać”, a rodzącej mogła towarzyszyć bliska osoba – najczęściej ojciec dziecka. Jako położna na co dzień mam przyjemność towarzyszyć narodzinom i choć zdania są podzielone, w mojej ocenie dla rodzącej obecność i wsparcie bliskiej osoby to jedna z najważniejszych potrzeb. Dla kobiety narodziny dziecka to najpiękniejszy ale i najtrudniejszy moment w Jej życiu więc nie należy się dziwić, że oczekuje wsparcia i poczucia bezpieczeństwa, które może zapewnić najbliższa osoba – ojciec dziecka!
“Uważam, że poród rodzinny to fajna sprawa. Od samego początku chciałem brać udział przy porodzie mojego dziecka, ale nie wiedziałem, czego się spodziewać. W dodatku przez moją pracę nie byłem pewny, czy będzie mi to dane. Szkoła rodzenia uświadomiła mi, jak to wszystko może wyglądać. Podczas porodu bałem się tylko, że coś pójdzie nie tak i dziecku stanie się krzywda, bo Konrad zaczął się pchać na świat miesiąc za wcześnie. Polecam każdemu facetowi, żeby brał udział w takim wydarzeniu.”
Mateusz i Ania
“Od początku wiedzieliśmy że chcemy rodzić razem i wspólnie powitać na świecie naszą córkę Biankę. Mój poród spóźnił się o 10 dni. Decyzja o indukcji zapadła w chwili gdy zaczęły odchodzić wody płodowe. Nie było wielkiego zaskoczenia, raczej ulga, że wreszcie nadszedł ten dzień. Początek porodu był wspaniały pomyślałam wtedy jak miło jest rodzić. Cudowna atmosfera, którą stworzyła nam położna zostanie na długo w naszej pamięci. Pamiętamy zapach świecy, ciepłą kąpiel i kołysanie w ramionach męża przy dźwiękach Cohena „hallelujah”. Kiedy skurcze stały się bardzo intensywne świat stanął w miejscu. Wstąpiłam w swój własny wymiar rzeczywistości. Pamiętam tylko głosy jak we śnie, z którego ciężko się obudzić. Wspomnienia mgliste lecz bezpieczne, wiedziałam że mąż jest przy mnie. Potem już tylko radość. Pojawiła się nasza mała bezbronna istotka. Jesteśmy już na zawsze razem Bianka, mąż i ja. Wspólny poród to wspaniałe i niezapomniane przeżycie.”
Dominika i Bogdan
“Osobiście muszę przyznać że ani przez chwilę nie przyszło mi do głowy, by mogło mnie zabraknąć przy swojej żonie w czasie porodu. Byłem tego tak pewny jak niewielu rzeczy w życiu. Czy się bałem? Trochę tak… ale czułem, że jestem przygotowany. To jest to, co mi dało uczestnictwo w szkole rodzenia. Widziałem jak to będzie wyglądać i wiedziałem jak mogę pomóc. Dziś stwierdzam że najcenniejszą pomocą było to, że po prostu tam byłem, tak przynajmniej twierdzi moja żona. Natomiast ja uważam że udało mi się nie przeszkadzać, co uznaje za sukces, mając na względzie mój typ charakteru. Bardzo dumny jako tata jestem z tego, że to właśnie po moich słowach „ Lidka, już prawie Amelia jest na świecie” nastąpił kulminacyjny moment porodu. Muszę przyznać, że tylko raz spojrzałem jak Amelia przychodzi na świat, w dosłownym tego słowa znaczeniu. To nie jest tak, że nasza rola polega na siedzeniu i gapieniu się na ręce lekarzy i położnych, my też w tym uczestniczymy i mamy swoje zadania. Każdy poród jest inny i chyba każda kobieta potrzebuje czegoś innego od swojego partnera.”
Patryk i Lidka
“No i w końcu nadszedł TEN DZIEŃ. Nasza Amelka postanowiła przyjść na świat. Pojechaliśmy do szpitala bez strachu, bo dzięki szkole rodzenia czuliśmy się pewnie i bezpiecznie. I wszystko poszło zgodnie z planem. Poród przebiegł bardzo sprawnie. Dzięki ćwiczeniom w szkole rodzenia wiedziałam jak oddychać, jak przeć żeby wszystko było ok. I było. 22.02.2010 o godz. 17:30 staliśmy się szczęśliwymi rodzicami małej Amelki. Jest teraz naszym oczkiem w głowie. Wszystkim przyszłym mamusiom i tatusiom gorąco polecamy szkołę rodzenia. Dzięki temu będziecie mogli w pełni szczęścia, bez obaw przeżyć najważniejsze i najpiękniejsze chwile w życiu.”
Przemek i Kamila
“9 listopada był tym, długo wyczekiwanym dniem, wtedy miało przyjść na świat nasze pierwsze dziecko. Płeć była nieistotna, cieszyliśmy się z samego faktu, że zostaniemy rodzicami.
6.00 rano telefon od żony ze szpitala wyrwał mnie z błogiego snu. Biegając jak w ukropie zdążyłem jedynie wypić kubek herbaty. Jeszcze nigdy toaleta poranna nie poszła mi tak sprawnie i w przeciągu kilkunastu minut byłem już na miejscu gotów do wspólnego porodu. I tu kubeł zimnej wody: kartka na drzwiach wejściowych do szpitala „ Z POWODU EPIDEMII GRYPY PORODY RODZINNE I ODWIEDZINY NA ODDZIALE POŁOŻNICZYM ZABRONIONE DO ODWOŁANIA”. Maślane oczy i seria uśmiechów do pań położnych nie przyniosły żądanych efektów, więc czekałem „spokojnie” na izbie przyjęć. Czas dłużył mi się niesamowicie. Bezsilność wobec cierpienia żony i brak możliwości uczestnictwa w tej radosnej chwili bardzo mi ciążyła.
Wreszcie godz. 13.25 jest SYN – 4030 g – 60 cm – MOJA KREW :)”
Grzesiek i Kasia
“Choć stres był ogromny to bardzo miło wspominam poród rodzinny. Byliśmy zdecydowani od samego początku, że będę przy żonie. Nie ukrywam , że bardzo pomógł mi w utwierdzeniu się w tej decyzji udział w szkole rodzenia, gdzie na każdym spotkaniu oprócz ćwiczeń, mogliśmy dowiedzieć się wszystkiego o samej ciąży, porodzie na pielęgnacji maluszka skończywszy. Sam poród przebiegał książkowo, trzymałem żonę za rękę i starałem się ją wspierać tak jak tylko potrafiłem, wiedziałem co może się zdarzyć, kobiety w takich chwilach różnie reagują, byłem na to przygotowany. Myślałem, że ta noc się nigdy nie skończy, żona ściskała moją dłoń czułem, że to już blisko, kiedy nagle pojawił się na świecie nasz ukochany synek Igor. To było niesamowite uczucie i przeżycie tak ogromnego wzruszenia nigdy dotąd nie doświadczyłem, miałem problem z przecięciem pępowiny gdyż oczy zalewały mi łzy. Polecam wszystkim poród rodzinny, lecz przede wszystkim szkołę rodzenia, w której na pewno zostaną rozwiane wszelkie wątpliwości. “
Konrad i Mariola
“Poród rodzinny był naszą wspólną decyzją. Pomimo wielu stereotypów i krążących na ten temat „legend” postanowiliśmy razem w nim uczestniczyć. Kiedy nadszedł długo oczekiwany dzień porodu, nie czuliśmy się bezradnie, nie byliśmy sfrustrowani, gdyż każde z nas wiedziało co nas czeka i jak mamy się zachować. Od 6 m-cy jesteśmy szczęśliwymi rodzicami małej Niny i szczęśliwymi posiadaczami pozytywnych wspomnień związanych z porodem. Cieszymy się, że mogliśmy razem uczestniczyć w tym wielkim dla nas wydarzeniu i przeżywać te chwile razem. Wszystkim niezdecydowanym przyszłym mamuśkom i tatuśkom gorąco polecamy zarówno uczestnictwo w zajęciach Szkoły Rodzenia, jak i porodach rodzinnych.”
Łukasz i Dorota
***
Tekst: Danuta Szczerba, położna, licencjat położnictwa, Szkoła Rodzenia „DANA” Ostrów Wielkopolski www.szkoladana.pl