Czy poród musi tak boleć?
Poród jest wyczekiwanym momentem dla całej rodziny. Jednak to kobieta musi się do niego przygotować i go przeżyć. Z jednej strony ogromna radość połączona z oczekiwaniem na dziecko, z drugiej przerażenie i towarzyszący ból. Konflikt emocjonalny jest nieunikniony – ale czy ból też jest nieunikniony?
Utracony instynkt
Położnicy twierdzą, iż to lęk znajduje się u podłoża nadmiernych doznań, na które uskarżają się rodzące kobiety. Psychologia już dawno uznała, że wewnętrzne konflikty emocjonalne wyrażają się przez układy somatyczne.
Obserwując przebieg historyczny można stwierdzić, że strach przed porodem jest skutkiem postępu cywilizacji. W XVII w. położono kobiety do łóżka, czyli w nienaturalnej – horyzontalnej pozycji, która służy wygodzie lekarzy, by mogli się z łatwością przyglądać, jak postępuje poród.
Im bardziej rozwijała się sztuka położnicza, tym bardziej kobiety zaczęły zatracać instynktowną umiejętność rodzenia. To personel medyczny zaczął je uczyć, jak rodzić, oddychać, przeć. Jednocześnie dążono do zadośćuczynienia naturze – starając się niwelować ból metodami farmakologicznymi.
Lęk, napięcie, ból
W XX w. wydarzyło się coś, co zahamowało nieco ten trend. Aktywistka naturalnych porodów Sheila Kitzinger na jednym z sympozjów położyła się na stole, uniosła nogi do góry, napięła mięśnie i zaczęła rytmicznie oddychać. Wcieliła się również w postawy położnych i lekarzy stojących nad rodzącą i krzyczących: „przyj”, „nie przyj”, „oddychaj”, „nie oddychaj”, „zegnij nogi”, „wyprostuj się”! A następnie zmieniła front i przykucnęła pod ścianą, zamknęła oczy, wsłuchała w rytm swojego ciała i w skupieniu rodziła dziecko.
To był punkt zwrotny. Po latach obserwacji wywnioskowano, że na odczuwanie bólu ogromny wpływ ma strach, emocje i stereotypy kulturowe. I tak powstała „triada Read’a”, na którą składają się: lęk, napięcie i ból. Postawa lękowa pobudza napięcie obronne tkanek i prowadzi do wzmożonych reakcji czuciowych (bólowych). Sam zaś lęk najczęściej rodzi się z niewiedzy lub ze złej wiedzy o porodzie. Tworzy się błędne koło – im mniej wiemy, bardziej się boimy i tym bardziej boli. Pojawia się adrenalina – hormon stresu.
Wpływ hormonów
Do rozpoczęcia porodu musi być uwolniona oksytocyna. Jest ona najpierw produkowana przez dziecko i łożysko, następnie przez organizm matki. Rozwieranie szyjki macicy, powodowane naciskiem dziecka i skurczami macicy, inicjuje wydzielanie oksytocyny – te procesy przez kobietę są odczuwane jako ból. Aby poród mógł wkroczyć w fazę aktywną, w której skurcze są długie i silne, ciało potrzebuje regularnej stymulacji i stałego wzrostu poziomu oksytocyny. Owe wyrzuty oxytocyny zapewniają przerywany ból, który na chwilę powoduje gwałtowny wzrost poziomu ostrego stresu i jednocześnie produkcję katecholamin. Ten naprzemienny proces obu hormonów wyzwalają produkcję endorfin- tzw. „hormonów szczęścia”. Podczas nasilania się siły skurczy, następuje wzrost tolerancji bólu, tzw. podniesienie progu bólu, dzięki regularnemu wzrostowi stężenia „hormonów szczęścia”. Natomiast jeśli katecholaminy nie są produkowane skokowo, a w sposób ciągły (czyli – jeśli chwile relaksu są słabo wykorzystywane przez rodzącą) – hamują produkcję oksytocyny i w efekcie endorfin. Czyli hormonalne koło porodowe się nie zamyka, co często jest przyczyną przedłużania/zahamowania akcji porodowej, co może skutkować decyzją o ukończeniu porodu cięciem cesarskim.
Ból może być też wyrazem lęku przed rozdzieleniem z dzieckiem. Jest to emocjonalna nieodzowna chwila, wiążąca się z porodem – konieczność rozdzielenia się z dzieckiem. Wiele kobiet prawdopodobnie nigdy nie zdecydowałoby się na dobrowolne oddzielenie od dziecka.
Niektóre z rodzących mam pragną cięcia cesarskiego, myśląc iż ból po tej operacji jest mniejszy niż przeżycie porodu naturalnego. Cięcie pozbawia dziecko doświadczenia przejścia drogi przez kanał rodny, jaką odbywa przy naturalnym porodzie. Ta droga pozwala na adaptację do nowych warunków.
Ból jest ważny
Widzimy teraz, że ból porodowy jest tak naprawdę kluczowym elementem w porodzie naturalnym. Jest niezbędny dla poprawnego wyzwalania kolejnych wyrzutów hormonów porodowych. Jego wyeliminowanie prowadzi do poważnych komplikacji. Mądra praktyka położnicza powinna wkładać więcej wysiłku w naturalne metody łagodzenia bólu, a przez to – w rolę położnej podczas ciąży i porodu. Jest oczywiste, że naturalny poród (z towarzyszącym mu bólem), łatwiej przeżyć w spokojnym, intymnym miejscu, ze wsparciem i pod opieką mądrej i cierpliwej położnej, która naprawdę ma czas na towarzyszenie w tym wydarzeniu. W otoczeniu wyrozumiałej, dobrze wyedukowanej osoby towarzyszącej i pod okiem cicho czuwającego personelu medycznego, poród stanie się wyjątkowym przeżyciem.
Metody łagodzenia bólu
Jest wiele możliwości niefarmakologicznego łagodzenia bólu. Położna dysponuje wieloma technikami ułatwiającymi utrzymanie tych proporcji i łagodne przeprowadzenie kobiety przez ból porodowy. Może zaproponować kobiecie metody złagodzenia bólu, które uczynią go akceptowalnym np.:
1. Wybór wygodnej pozycji ciała: można chodzić, klęczeć, kucać, pochylać się, kołysać biodrami, korzystać z piłki czy worka sako.
2. Masaż wodny też przynosi ulgę. Można urodzić do wody, która rozluźnia mięśnie, poprawia krążenie krwi i dotlenia łożysko oraz dziecko. Idealny sposób przejścia noworodka z wodnego środowiska – łona matki, do wody.
3. Masaż dolnego odcinka kręgosłupa, wewnętrznych powierzchni dłoni. Łagodząco działają okłady ciepłe lub zimne na kość krzyżową, dół brzucha, krocze.
4. Ulubiona herbata w termosie, poduszka, muzyka – dzięki czemu kobieta ma ze sobą trochę domu. To naprawdę relaksuje i pozwala skoncentrować się na czymś innym niż ból.
5. Osoba towarzysząca – dobrze przygotowana, rozumiejąca i doskonale znająca rodzącą. Daje bezcenną pomoc, wsparcie i poczucie bezpieczeństwa podczas porodu.
6. Psychoprofilaktyka również jest metodą nauki panowania nad bólem porodowym. Zdaje swój egzamin jeśli jest prowadzona od momentu decyzji o poczęciu dziecka.
***
Tekst: Iwona Gogol, mgr położnictwa