Czasami jestem „tą” matką

Czasami jestem tą matką, której bardzo daleko do ideału.

Czasami jestem tą matką, która cieszy się, że pada, bo możemy bez wyrzutów sumienia nie iść na plac zabaw.

Czasami jestem tą matką, która robi trzeci raz w tygodniu pizzę na obiad, bo nie chce mi się iść do sklepu, a pieczarki zawsze po pierwszej zostają.

Czasami jestem tą matka, która traci cierpliwość, gdy dziecko zasypia 40-stą minutę i wizja wolnego wieczoru odchodzi w zapomnienie. Czasem jestem też tą, która zasypia, udając że śpi, żeby i on zasnął, i budzi się po trzech godzinach.

Czasami jestem tą matką, która mówi „nie teraz” zbyt często, bo obowiązki nie zawsze mogą poczekać, aż zbudujemy rakietę z klocków.

Czasami jestem tą matką, którą najmniejszy drobiazg potrafi wyprowadzić z równowagi.

Czasami jestem tą matką, która na ochotnika jedzie zatankować samochód i kupić prezent teściowej, żeby tylko pobyć chwilę w samotności.

Ale częściej jestem tą matką, która z zapałem buduje fortecę z koca i krzeseł, strzelając z łuku do niewidzialnych potworów.

Częściej jestem tą matką, która czyta bajki na dobranoc, śmieje się i mocno przytula przed snem.

Częściej jestem tą matką, która poświęca dziecku jak najwięcej uwagi i zwyczajnie cieszy się jego towarzystwem.

Częściej jestem tą matką, która jest dwa kroki z tyłu i przychodzi na każde zawołanie.

Częściej jestem tą matką, która rozmawia, pyta i rozumie.

Częściej jestem tą matką, która pozwala aż na zbyt wiele.

Czasami jestem „tą” matką – zmęczoną, niewyspaną, sfrustrowaną i mającą chwilami dość. Macierzyństwo dostarcza mnóstwo pięknych doświadczeń i emocji, ale jest jednocześnie wyzwaniem, któremu nie zawsze łatwo sprostać. Obok ogromu radości, to szereg rozczarowań, trudności i poczucia winy.

Nie jestem matką idealną i nie ukrywam tego

Moje dziecko widzi cały mój wachlarz emocji. Daleko mi do nieustannie cierpliwej, miłej, pogodnej i dysponującej niewyczerpanymi zasobami energii mamy. Takiej, która zawsze doskonale radzi sobie ze wszystkim. I nie chcę taką być. Nie chcę, żeby mój syn wychowywał się w bańce wolnej od negatywnych emocji. Chcę, żeby wiedział, że popełniamy błędy, ale umiemy się do nich przyznać. Że nieraz ranimy, często nieświadomie, ale potrafimy przeprosić. Chcę, żeby moje dziecko wiedziało, że też nie musi być idealne, by być kochanym.

Jestem wystarczająco dobra

Nie jestem doskonała ani niezastąpiona, ale jestem matką wystarczająco dobrą dla mojego dziecka. Wystarczająco dobrą, która jest zawsze, gdy syn mnie potrzebuje. Przyklejam plaster na zdarte kolano, bronię przed smokami, potworami i zwyczajnie jestem. Moja doskonałość to umiejętność dostrzegania błędów i pracy nad swoim charakterem. Bo cóż więcej mogę zrobić? To wspaniałe uczucie wiedzieć, że wszyscy jesteśmy doskonale niedoskonali – że zwyczajnie jesteśmy sobą.

Ewa Brzozowska, autorka bloga www.freelancemama.pl

Źródło zdjęcia: Chroma Stock

 

Jesteś nielukrującą mamą?

Skorzystaj z formularza www.dobra-mama.pl/mama-nie-lukruje i prześlij nam swoje teksty, a być może któryś z nich zostanie wybrany TEKSTEM MIESIĄCA, który nagrodzimy upominkiem, opublikujemy w naszym magazynie i na stronach internetowych.