Dziecko zmienia cały świat
Pojawienie się zapowiedzi narodzin wywraca świat dorosłych do góry nogami. Uporządkowany schemat wzajemnych relacji niespodziewanie zaczyna się zmieniać. Przewidywalni członkowie rodziny w nowych rolach potrafią zaskoczyć i rozczarować. Mała rodzinna stabilizacja jest wygodna, ale jej przerwanie przez małe dziecko – choć to niełatwe wyzwanie – pozwala na rozwój.
Romantyczne dni – z tatuśkiem
„Po pierwsze: jesteście mężem i żoną!” – głoszą poradniki. Pewna teściowa zaleca swojej synowej, żeby nad dziecięcym łóżeczkiem zawiesiła sobie napis „mąż jest ważniejszy!”. „Pamiętaj, że ona ciągle jest twoją ukochaną kobietą” – grzmią szkoły rodzenia. Nie bierze się to znikąd. Rodzicielstwo wciąga w całości, z duszą i ciałem. To wielki plus z perspektywy maluszka, ale o związek trzeba szczególnie zadbać. Zwyczajnie łatwo zapomnieć o sobie nawzajem w codziennej gorączce. Po latach niektórzy zwracają się do siebie per „matka” i „ojciec” i choć może to żartobliwe, wypada zapytać się „ale co jeszcze?”. Zdarzają się osoby, dla których łączenie ról partnera i kochanka z rodzicem stawia pod znakiem zapytania wzajemne przyciąganie. Dla innych to rozkwit postrzegania kobiecości lub męskości w partnerze.
Kiedy on/ona staje się ojcem/matką naszego dziecka, przestajemy być nastawieni tylko na partnera. Jest jeszcze jeden (a czasem więcej niż jeden!) bardzo ważny ktoś. Podziwiamy, podpatrujemy, a czasem rozliczamy, czy aby mąż jest dla naszego maleństwa wystarczająco dobrym ojcem, a żona wystarczająco matczyna. To nowy wymiar wzajemnych ocen i ustosunkowań, a także domowych konfliktów. I – jak zawsze – szansa na pogłębienie i utrwalenie uczucia.
Jak to „dziadkiem”?
Dla jednych zostanie dziadkami to spełnienie najskrytszych marzeń. Dla wielu naturalny bieg rzeczy. Dla niektórych kamień obrazy („nie jestem jeszcze taka stara!”). Choć dla młodych rodziców nie jest to najwygodniejsza wiedza, dziadkami nikt nie zostaje z własnego wyboru. Nie jest to ściśle określona rola i z pewnością społeczeństwo nie wymaga tyle od dziadków, co od rodziców. Wiele rodzin ma jednak pewne normy postępowania babci i dziadka, a to oznacza obowiązki. Sztafeta pokoleń sprawia, że zmienia się też obraz samego siebie. Do tego dochodzi troska o własne, dorosłe dzieci… no właśnie, „moja mała córeczka matką?”. Uznanie dorosłej osoby we własnym dziecku to niełatwe zadanie. Sumując to wszystko – pojawiają się niekiedy sprzeczne, intensywne uczucia wobec zapowiedzi „dziadkowania”. Dlatego warto zapytać się zawczasu o swoje oczekiwania wobec własnych rodziców oraz o ich potrzeby. Nie bez przyczyny mówi się czasem, że dziadkowie bardziej kochają wnuki, niż własne dzieci. To inna miłość. W pewnym sensie następuje zamiana ról. Młodzi rodzice grają często surowych i wymagających opiekunów, a dziadkowie – tych beztroskich i na wyścigi spełniających każde życzenie wnuka. Stąd biorą się konflikty. Zarazem pojawienie się maluszka tworzy nową platformę porozumienia. Młodzi coraz bardziej rozumieją własnych rodziców, a wszyscy mają szansę na poczucie „gry w jednej drużynie”: wychowania małego człowieka.
Witaj, najdroższy rywalu
Relacja w rodzeństwie nie przypomina żadnej innej. Trwa zresztą najdłużej – czasem nawet 80, 90 lat… O to, aby była wypełniona pozytywnymi treściami, warto zadbać od samego początku. Mnóstwo książeczek o oczekiwaniu na dzidziusia, przeznaczonych dla najmłodszych, to nie wymysł rynku, tylko odpowiedź na ważną potrzebę dzieci. Rola starszego brata lub siostry nieodłącznie wiąże się z przeżyciem utraty przywileju bycia jedynym lub najmłodszym, niepewnością co do miłości rodziców i zazdrością o względy okazywane maluchowi. Dziecko jest też zdezorientowane zmianami w trybie życia rodziny oraz zmniejszoną uwagą dorosłych. W tym tyglu uczuć starsze dziecko potrzebuje wsparcia i – od czasu do czasu – powrotu do roli rozpieszczanego maleństwa. Nie zapominajmy, że „starsze” dziecko nie przestaje być dzieckiem – i to dzieckiem małym.
Rodzicielstwo wciąga w całości, z duszą i ciałem. To wielki plus z perspektywy maluszka, ale o związek trzeba szczególnie zadbać.
Nie zapominajmy, że starszy brat lub siostra tracąc przywilej bycia jedynymi nie przestają być dziećmi.
Ważne zadanie „gratis”
W pewnej książce o kłótniach w rodzeństwie ujęto to porównaniem do męża, który pewnego dnia oświadcza żonie: „tak bardzo cię kocham, jesteś tak doskonała, że postanowiłem ożenić się z jeszcze jedną żoną… będziesz dla niej miła i będziesz się nią opiekować, prawda?”. Detronizowane dziecko może przeżywać podobny stan.
***
Tekst: Katarzyna Wozinska, psycholog, trenerka umiejętności interpersonalnych, założycielka Centrum Słowo – Psychologia z Duszą w Poznaniu, www.centrumslowo.pl