Jak budować ojcowski autorytet?

WWW.MAGDALENAGLODEK.PL
WWW.MAGDALENAGLODEK.PL

Z chwilą kiedy mężczyzna dowiaduje się, że zostanie ojcem, po raz pierwszy jego życie ulega diametralnej zmianie. Jego związek również. Oboje z matką przyszłego noworodka stają się rodziną. Ta najmniejsza komórka społeczna stanowi naturalne środowisko wychowawcze, w której ojciec musi od pierwszych miesięcy życia dziecka kształtować swój autorytet.

Bynajmniej nie chodzi mi o powrót do modelu rodziny patryjarchalnej, gdzie w skrajnych wypadkach dominował wyraźny kult ojca. Istotą odpowiedniego wychowania jest szacunek dla każdego członka rodziny, wzajemna pomoc i wsparcie pomimo odmiennych ról i obowiązków męskich i żeńskich. Ten egalitarny model można powiedzieć, że przyjął się naturalnie we współczesnym świecie. Dzisiejsza aktywność zawodowa kobiet powoduje, iż bez wsparcia w opiece i wychowaniu dzieci współczesna rodzina jest skazana na problemy. Na pewno każdy facet chce w sposób stały i ciągły uczestniczyć w procesie wychowawczym, pragnie być partnerem w codziennych zajęciach domowych.

Ojcowski autorytet
Ale kiedy ma się budować autorytet ojcowski i czym różni się od rodzicielskiego? Jest wiele wizerunków ojca: żywiciel rodziny, surowy autorytet czy starszy kolega do zabaw. Według mojej oceny wszystkie te cechy powinien posiadać każdy ojciec i w umiejętny sposób je dostosowywać.
Kiedy z moją córeczką nawiązaliśmy pierwszą interakcję, starałem się być opiekuńczy i delikatny. Myślę, że w tym okresie rozwoju dla mojego dziecka najważniejsze było budowanie poczucia bezpieczeństwa. Kiedy płakała, starałem się ją przytulać i nosić tak, aby uspokajała się w moich ramionach. Podczas jej gaworzenia, gaworzyłem z nią. Kiedy zaczęła raczkować, czołgałem się za nią. Starałem się po prostu być obecny przy tych wszystkich ważnych i mniej ważnych wydarzeniach.

Cierpliwość i konsekwencja
Nie wolno, zostaw to, chodź tutaj, nie wolno, proszę tego nie dotykać, chodź tu do mamy, nie można…i tak „w koło Macieju”. Ten etap przyszedł bardzo szybko – już po 5 miesiącach. Starałem się mówić stanowczo „nie wolno”. Nie można również używać niedookreślonych stwierdzeń typu „przestań”. Dziecko nie domyśla się co zrobiło źle, dlatego trzeba mówić stanowczo, wyraźnie i pełnymi zdaniami o co dokładnie nam chodzi.
Otaczający świat jest bardzo interesujący. Smak kremu na odparzenia, okruchów z podłogi czy ziemi jest dla mojego dziecka wyrafinowany. Myślę, że od tego etapu rozpoczęła się faza surowego ojca. Przecież nie wszystko, co jest w domu, da się zabezpieczyć i stworzyć pancerną fortecę. Nie wynika to przecież z ograniczenia swobody i zahamowania rozwoju w poznawaniu świata przez dziecko, lecz z troski, by nic nie stało się maleństwu. Najgorszym jednak momentem jest histeria dziecka. Wtedy trzeba wykazać się twardym charakterem. Ale jak tu cierpliwie czekać, skoro widok płaczącego dziecka jest dość przykry. Niestety trzeba być tu konsekwentnym i wiedzieć, że stosuje się tą zasadę dla dobra dziecka. Nieocenioną rolą jest też postawa mojej żony, z którą mamy ustaloną zasadę, że każde z nas ma tak samo reagować w podobnych sytuacjach. Ta konsekwencja przyczynia się do braku zdezorientowania naszej córeczki.

Ojciec – nauczyciel
Najczęściej podczas twórczych zabaw moja córeczka odnajduje we mnie autorytet. Wszystkiego ją uczę, tłumaczę, pokazuję. Wie, że tata zna każdą odpowiedź. Zrób tak a nie tak. Już pierwsze nawyki są kluczowe w kolejnych etapach wychowawczych dziecka. Dzięki temu możemy odpowiednio je ukierunkować i zapobiec niepożądanym w przyszłości zachowaniom. Z dzieciństwa pamiętam spór o modnym modelu wychowania bezstresowego. Krążył wtedy kawał o bezstresowym wychowaniu: „Stoi sobie w tramwaju pan, obok niego siedzi kobieta z dzieckiem na kolanach; tłok oczywiście spory; a dzieciak ze swoistym zacięciem w oczach – kop! w nogę stojącego pana; on się nie odezwał myśląc że to pomyłka, a tu znów: kop! w jego nogę i bezczelny uśmiech dzieciaka; na to zbulwersowany pan normalnym głosem: niech pani skarci syna, on kopie mnie celowo w nogę. Na to kobieta: nie mogę, wychowuję dziecko bezstresowo. Mężczyzna odsunął się od niesfornego dzieciaka; tramwaj staje na przystanku, obok kobiety z dzieckiem wstaje student – wyjmuje z buzi zżutą gumę, przykleja do czoła kobiety i mówi: „wie pani, ja też byłem wychowany bezstresowo” i wychodzi. Kobieta czerwona jak burak milczy bo cóż ma powiedzieć”.
Mam nadzieje, że moja córka nie przyklei mi na czole gumy do żucia, bo pewnie popełnię jeszcze niejeden błąd wychowawczy.

Dziecko się nie domyśla, co zrobiło źle. trzeba mówić WYRAŹNIE, stanowczo, pełnymi zdaniami o co dokładnie NAM chodzi.

Autorytet rodzica buduje się przez DIALOG Z DZIECKIEM I UKAZYWANIE ważnych wartości w prostych, codziennych zachowaniach.

Kolega do zabaw czy surowy autorytet?
Jest wiele wizerunków ojca: żywiciel rodziny, surowy autorytet czy starszy kolega do zabaw. Według mojej oceny wszystkie te cechy powinien posiadać każdy ojciec i w umiejętny sposób je dostosowywać.

Przemęczenie, życie i czas dla dziecka
1. Kiedy oboje z żoną przychodzimy zmęczeni do domu po pracy lub też mamy złe samopoczucie, wówczas niektóre zachowania naszej córeczki szczególnie nas drażnią. Staram się wtedy zająć dziecko czymś odpowiednim, gdyż nie mam co liczyć na jej wyrozumiałość. Nie pójdzie spać czy nie zacznie się sama bawić, bo tatuś jest zmęczony. Zostaje jeszcze gra w kości z małżonką o odrobinę odpoczynku. Kiedy „niestety” przegrywam, zaczynam seans filmowy z córką, jednak po 95 sekundach już jest gdzie indziej.
2. Autorytet to dialog dziecka z rodzicem, to ukazanie ważnych wartości w prostych, codziennych zachowaniach. Kilkumiesięczne dziecko postrzega świat przez pryzmat swoich rodziców. To ja jako ojciec odpowiedzialność nie tylko pod kątem opieki, ale także za to jak będzie ukształtowane później.
Myślę, że ucząc moją córeczkę jak bawić się z innymi dziećmi, jak nie rzucać wszędzie swoich zabawek i nie jeść wszystkiego z podłogi oraz cierpliwie powtarzać NIE WOLNO dotykać piekarnika, uczę właściwych zachowań. Na razie jestem dla niej autorytetem, moje kolejne zachowania zweryfikują czy będę nim dalej.
***
Tekst: Jan Bobka, tata Amelki

Bez-nazwy-1