Macierzyńska posucha towarzyska

W naszym społeczeństwie można zauważyć pewną ciekawą regułę. Kiedy rodzisz dziecko, przestajesz istnieć towarzysko. Serio, serio. Nie ma znaczenia, jak bardzo byłaś/byłeś aktywny, jak wielu miałaś/miałeś przyjaciół – po porodzie jest posucha towarzyska. Każdy mówi: „Do zobaczenia za 5 lat”. Jeżeli w swoim gronie znajomych posiadałeś jakieś pary z dziećmi, to pół biedy – oni ci zostaną. Ba, oni nawet zintensyfikują swoje wizyty. Nagle okaże się, że macie ze sobą strasznie dużo wspólnych tematów. Dlaczego tak się dzieje? Ja wam powiem.

Kiedy jesteś singlem twoje życie towarzyskie jest wypełnione po brzegi, ba, aż się wylewa. Marzysz o chwili spokoju, chilloutu, samotności. Możesz planować swój czas i podróże, jak chcesz i nikt nie ma prawa się wtrącać, czy narzucać swojego zdania. Jest cudownie. Po pewnym czasie, kiedy znajomi, przyjaciele łączą się w pary i ty nagle tego pragniesz. Znajdujesz sobie tego wspaniałego księcia na białym koniu i życie jest piękne. Myślisz sobie, że to jest właśnie sens życia. Wyjścia z przyjaciółmi zaczynają być zastępowane wspólnym wieczorem z ukochanym. Spędzanie czasu tylko we dwoje staje się najlepszym, co nas w życiu spotkało. Wtedy następuje pierwszy etap utraty części przyjaciół/znajomych. Dlaczego? A no właśnie.

Niestety życie weryfikuje wiele rzeczy – i tak też jest z uczuciami. Kiedy w naszym życiu nurtem głównym staje się nasz partner, dla wielu jest to niezrozumiałe. Tematy rozmów zmieniają się, tak jak priorytety, a i czasu dla przyjaciół mamy znacznie mniej. Nie każdy potrafi to zrozumieć. Zauważcie, single spotykają się z reguły z singlami, może trafi się tam jakaś jedna czy dwie pary. A i pary przyciągają się wzajemnie.

Kiedy już masz swojego wymarzonego rycerza, nachodzą cię myśli o reprodukcji. Pewnie niektórzy twoi znajomi już posiadają dzieci, a może nie. Nie zmienia to faktu, że coraz częściej o tym myślisz. Zastanawiasz się, jakby to było. Przyglądasz się innym parom, rozmyślasz, analizujesz lub idziesz na żywioł. I bach – ciąża. Radość, oczekiwanie. I w czasie ciąży to jeszcze ci znajomi jakoś są w twoim życiu. Jest już trochę inaczej, dziwnie, ale jeszcze nie ma się do czego przyczepić. Nie pijesz i nie palisz, co stawia cię już trochę na uboczu.

Chociaż zaraz, zaraz, już to, że jesteś w ciąży, stawia cię na uboczu. Wszyscy traktują cię jak jajko, niczego ci nie wolno robić i te niezręczne pytania: „I co, sikasz już co godzinę? Kopie po nocach?”. A to dopiero początek. „Masz rozstępy? Ile ci piersi urosły?”. I inne pytania, twierdzenia. W zależności od przebiegu ciąży prowadzisz życie towarzyskie bardziej lub mniej intensywne. Jednak pod koniec ciąży, masz ochotę położyć się gdziekolwiek jak słoń przy wodopoju i niczego nie robić. Owszem, spotykasz się dalej ze znajomymi, ale tematem przewodnim stają się dla ciebie: poród, szykowanie wyprawki, opieka nad niemowlakiem.

Rodzisz dziecko, wracasz ze szpitala do domu. Obolała, szczęśliwa, przerażona, wzruszona, pełna obaw, nieprzygotowana. Targają tobą tak sprzeczne uczucia, że aż głowa boli od samego myślenia o tym. Hormony w twoim organizmie zrobiły sobie niezłą imprezę, także określenie twojej osoby „niestabilna emocjonalnie” to mało powiedziane. Zamykasz się w domu na kilka miesięcy. Posucha towarzyska rozwija swoje macki coraz szerzej. Te pierwsze miesiące są trudne, ale i cudowne zarazem. Jeśli karmisz piersią, hormony sprawiają, że świata poza dzieckiem nie widzisz. Tak nas zaprogramowała natura. Tematem, który jest dla ciebie najważniejszy i na który paplałabyś całą dobę, jest twoje dziecko. I to jest naturalne.

Zauważyłam, że niektóre kobiety, po prostu się tego wstydzą. I ja taka byłam. W gronie bezdzietnych przyjaciół słowa: ciąża, dziecko były to dla mnie tematy tabu. Nie chciałam wyjść na taką matkę, co to o niczym innym już nie potrafi mówić. I zupełnie niepotrzebnie. Bo to nie jest tak, że nic nas już nie interesuje. My jesteśmy spragnione rozmów inteligentnych, głupich, ploteczek, ale nikt nie może mieć nam za złe, że co jakiś czas musimy coś napomknąć o naszej latorośli!

Czy jeżeli ktoś ma pasję, np. bieganie, to jeżeli coś o tym powie, ludzie przewracają oczami i mówią dziwak? No nie. To jego pasja, coś czemu oddaje serce, coś co go interesuje. Tak samo jest z matkami. Nasze dziecko staje się naszą pasją, chcemy wiedzieć wszystko o jego wychowaniu, pielęgnacji. Chcemy się dzielić naszymi sukcesami, osiągnięciami. Bądźmy szczerzy, po kilku miesiącach siedzenia w domu, czego od nas oczekujecie?

Dlaczego po porodzie kontakty towarzyskie nie są już tak intensywne? Bo nie ma na to czasu, bo dziecko, bo ktoś jest chory, bo dziecko jest chore, bo ktoś nie ma czasu. I to wszystko jest prawdą. Niestety, stając się rodzicami przez pierwsze miesiące zrozumieją nas tylko inni rodzice. Ponieważ kto inny zrozumie fascynację kupkami, wagą czy wymiotowaniem? Tylko inny rodzic! Ja rozumiem to dopiero teraz. Zanim miałam dziecko, mówiłam: „Nigdy nie będę taka, przecież świat się nie kończy na dziecku! Jak można stać się takim męczącym, monotematycznym człowiekiem. Ja na pewno nie…”.

Oczywiście, że dokładnie taka się stałam i jest mi z tym dobrze. Jasiek to całe moje życie i o czym mam paplać jak nie o nim? Za kilka lat to się pewnie zmieni, ale podejrzewam, że moje życie towarzyskie również i wejdzie ono na nowy etap. I jak się z tym czuję? Wyśmienicie. Ci najważniejsi ludzie w naszym życiu i tak w nim zostaną, chociaż te kontakty wkroczą na inne tory, bo trzeba będzie nasze spotkania organizować w zupełnie inny sposób.

Kamila D., autorka bloga www.kamciamamcia.pl

Źródło zdjęcia: Pixabay

 

Jesteś nielukrującą mamą?

Skorzystaj z formularza www.dobra-mama.pl/mama-nie-lukruje i prześlij nam swoje teksty, a być może któryś z nich zostanie wybrany TEKSTEM MIESIĄCA, który nagrodzimy upominkiem, opublikujemy w naszym magazynie i na stronach internetowych.