Mali bałaganiarze dzielą się na dwa typy: słodki smyk, który po prostu nie ma najmniejszego zamiaru układać po sobie zabawek oraz równie uroczy urwis, z zawadiackim uśmiechem rozrzucający wszystko, co wpadnie w jego małe rączki. Mamy również można trochę skategoryzować – na te, które znają sprytne sposoby na nauczenie dziecka sprzątania po sobie (to zdecydowana mniejszość) oraz te, które z westchnieniem układają wszystko za słodkiego bałaganiarza. Jeśli należysz do drugiej grupy, zdecydowanie czas… zrobić z tym porządek!
Miłe początki
Nasze dzieci zawsze wydają nam się młodsze, niż są w rzeczywistości. Dlatego, zamiast czekać, aż dziecko osiągnie „odpowiedni wiek” na sprzątanie po sobie, warto wprowadzić taki zwyczaj już od momentu, kiedy maluch zaczyna się bawić. Oczywiście nie możemy wymagać od niemowlaka, aby odkładał po sobie grzechotkę – ale już półtoraroczniak bez problemu może uczestniczyć we wspólnym sprzątaniu. Początki ułatwi zainteresowanie malucha tym, co robimy – niech więc w naszym domu co rusz rozlega się entuzjastyczne „bam” (zabawka w koszu), powtarzane… co wieczór. Rytuały są naszym szkrabom niezwykle potrzebne – dzięki ich wprowadzaniu samodzielne zasypianie, jedzenie przy stole, a także sprzątanie po sobie stanie się naturalną czynnością.
Kilka ułatwień
Maskotki na dolną półkę, samochodziki na wyższą, książeczki na parapecie… stop. Dzieci są niecierpliwe i szybko się nudzą – by zatem sprzątanie po sobie weszło im w krew, musi być ono… dziecinnie proste. W pokoju dziecka warto umieścić kilka kolorowych pudeł, a na każdym z nich umieścić odpowiednią naklejkę. Dzięki temu maluch szybko nauczy się, że sprzątanie trwa krótko i właściwie to wystarczy wrzucić zabawki do odpowiedniego pudła – a przecież na tym nam zależy.
Innym rozwiązaniem, sprawdzającym się zwłaszcza u szkrabów powtarzających „ja sam!” jest pozwolenie mu na kontrolowane rządzenie w swoim pokoju. Niech dziecko samo decyduje, gdzie ma być miejsce na poszczególne zabawki, wspólnie z nami wybierze kolor pudełek i ich ustawienie. I jeśli koniecznie pragnie, by na półce stały samochody, a nie książeczki – niech tak będzie.
Warto wziąć pod uwagę także fakt, że maluchy kochają nas naśladować – we wszystkim. Dźwigają mop, strącając kijem szklanki, malują szminką pół buzi i niezależnie od płci pozują do pięknych zdjęć w szpilkach mamy. Brzmi znajomo, prawda? Wykorzystajmy tę miłość do naśladownictwa i radośnie pokażmy brzdącowi, że układanie po sobie jest ciekawe – niech robi to tata, mama i… no właśnie, co ze starszym rodzeństwem?
Sposoby na kilkulatka
Istnieje wiele „sztuczek”, mających nauczyć dziecko sprzątania po sobie – robimy konkurs, kto szybciej posprząta, nagradzamy dziecko zabawką… tylko nie o to chodzi. Cztero- czy pięciolatek powinien sprzątać po sobie, bo taki jest jego obowiązek. Brzmi poważnie, ale przecież chodzi o całkiem poważne wychowanie młodego człowieka. Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy szczędzić wyjaśnień – ostre słowa „masz posprzątać, bo ja tak każę” może i przyniosą oczekiwany rezultat, ale nie nauczą malucha poczucia estetyki. A to przecież nasz cel.
Gdy usłyszymy pierwsze: „dlaczego”, mówmy prawdę – każdy z członków rodziny sprząta, ponieważ inaczej nikt nie mógłby niczego znaleźć, byłoby brudno i brzydko. Teoretycznie – nasza pociecha powinna zacząć ochoczo układać swoje zabawki. Praktycznie – słyszymy „Nie chcę!” . W tej sytuacji najgorsze, co możemy zrobić, to… posprzątać za dziecko. Najlepsze – wyjaśnić, że dopóki nie zobaczymy porządku w pokoju, nie pójdziemy na plac zabaw/nie będziemy się wspólnie bawić/ nie będzie bajki. I choćby malec płakał, krzyczał i rozpaczał – trwać w swoim postanowieniu. Pamiętajmy, że chodzi tylko o ułożenie kilku zabawek, a nasza pociecha, choć najsłodsza na świecie, zwyczajnie nas testuje.
Nauczenie malucha, by po sobie sprzątał, nie jest prostą sprawą, ale też nie jest ponadludzkim wyzwaniem. Trzeba tylko pamiętać, że dziecko to czujny obserwator i genialny naśladowca. Czując więc na sobie baczne spojrzenie, nie zapominajmy poukładać… po sobie.
Wymagania stosowne do wieku
Nie możemy wymagać od niemowlaka, aby odkładał po sobie grzechotkę – ale już półtoraroczniak bez problemu może uczestniczyć we wspólnym sprzątaniu.
To utrudnia naukę
Zostawianie sprzątania na wieczór. Czasem wydaje nam się, że nie ma sensu namawiać malucha do układania po sobie, bo przecież za chwilę i tak wyciągnie kolejne, o ile nie te same zabawki. Zostawiamy zatem tę czynność na wieczór… i zwykle sprzątamy sami, ponieważ dziecko jest już bardzo zmęczone. My również – chcemy obejrzeć film, mamy coś do zrobienia, maluch marudzi… kuszące jest więc darowanie sobie dyskusji na temat konieczności sprzątania, szybkie „ogarnięcie” dziecięcego pokoju i cieszenie się chwilą dla siebie. Paradoksalnie, metoda ta daje nam jeszcze mniej wolnych chwil – dziecko, które widzi, że rodzice po nim zawsze posprzątają, nie oszczędzi nam tej pracy w przyszłości.
Nadmierna ilość zabawek. Co za dużo, to niezdrowo – to trafne powiedzenie ma swoje przełożenie także na ilość zabawek w dziecięcym pokoju. Kiedy zatem w pomieszczeniu zaczyna brakować miejsca na kolejne maskotki, auta i lalki, wynieśmy część do piwnicy. Przyniesie to podwójne korzyści – nie tylko ułatwi dziecku sprzątanie, ale też ofiaruje dużo radości, gdy np. po dwóch miesiącach przyniesiemy zapomniane „skarby”.
***
Tekst: Karolina Wojtaś